Ziemia Gorlicka to nie tylko miejsce o fascynującej historii i przepięknych krajobrazach, ale także niezwykle atrakcyjny plan filmowy. Choć może nie każdy o tym wie, wiele znanych polskich produkcji – zarówno kinowych, jak i telewizyjnych – powstało właśnie w tym rejonie. Malownicze wzgórza Beskidu Niskiego, drewniane cerkwie, zapomniane wsie oraz naturalna surowość przyrody stały się tłem dla opowieści o miłości, przemocy, przemianie i historii. W artykule przyjrzymy się wybranym filmom, których twórcy zdecydowali się wykorzystać potencjał okolic Gorlic. Może któryś z nich oglądałeś, nie zdając sobie sprawy, że akcja toczy się tuż obok?
Historyczna Galicja na ekranie – czyli dlaczego filmowcy kochają Biecz, Regietów i Klimkówkę
Jednym z najciekawszych projektów dokumentalnych ostatnich lat jest bez wątpienia „Polski Liwiusz”, film poświęcony Marcinowi Kromerowi – wybitnemu humaniście epoki odrodzenia. Kromer to postać, która dla mieszkańców Biecza i Gorlic ma szczególne znaczenie. Reżyserzy zdecydowali się pokazać nie tylko jego barwną biografię, ale i związane z nim miejsca – Dom Kromera, Kaplicę Kromera w kolegiacie Bożego Ciała, a także liceum noszące jego imię w Gorlicach. Co ciekawe, na potrzeby filmu specjalnie uruchomiono zegar na wieży ratuszowej w Bieczu, by stworzyć odpowiedni klimat – taki detal pokazuje, jak bardzo twórcom zależało na autentyczności i oddaniu ducha epoki.
Nieco inny klimat – bardziej rozbuchany, dramatyczny i filmowo efektowny – prezentuje „Ogniem i mieczem” w reżyserii Jerzego Hoffmana. Choć akcja filmu toczy się głównie na Ukrainie, to sceny przedstawiające Dniepr zostały nakręcone… nad jeziorem Klimkowskim. Było to możliwe dzięki temu, że zalew był wówczas jeszcze świeżo utworzony – brzegi były naturalne, dzikie, niezagospodarowane. Idealne do pokazania XVII-wiecznej dzikości przyrody. Dodatkową ciekawostką jest użycie koników huculskich z pobliskiej stadniny w Regietowie, które wniosły autentyzm do ujęć z końmi i jazdą przez stepy. Jeśli więc oglądałeś sceny, w których Jan Skrzetuski płynie na Sicz – w rzeczywistości przemierzał Beskid Niski.

Beskid jako ucieczka od rzeczywistości – kino osobiste i psychologiczne
Beskid Niski staje się coraz częściej nie tylko tłem dla historii narodowych i bitewnych, ale również idealną scenerią dla opowieści o przemianie i ucieczce od wielkomiejskiego zgiełku. Świetnym przykładem jest film „Wino truskawkowe”, oparty na „Opowieściach galicyjskich” Andrzeja Stasiuka. Bohater – policjant z dużego miasta – osiedla się na prowincji, by odnaleźć siebie po osobistej tragedii. Film był kręcony m.in. na Magurze Małastowskiej i w Jaśliskach koło Dukli, a więc w miejscach, które mają w sobie ciszę, surowość i przestrzeń. Ten typ krajobrazu – niewymuszonego, nieupiększanego – pozwala widzowi poczuć prawdę emocji bohatera. Dla miłośników kina kontemplacyjnego to pozycja obowiązkowa.
Podobnie mocne wrażenie robi film „Dom zły” Wojciecha Smarzowskiego. Tu Beskid nie jest już spokojną przystanią – staje się mrocznym, klaustrofobicznym tłem dla wydarzeń z lat 80. Tytułowy dom znajduje się w Bielance, a inne sceny kręcono w Hańczowej i Krzywej. Co ciekawe, te miejscowości – pełne drewnianych domów i cerkwi – w rzeczywistości zachwycają swoją urodą. Jednak dzięki pracy operatorów i reżysera, zamieniły się w przestrzeń pełną grozy, przemocy i napięcia. Film Smarzowskiego doskonale pokazuje, jak różnie można wykorzystać ten sam krajobraz – wszystko zależy od tego, co chcemy o nim opowiedzieć.

Telewizja, seriale i… statyści z Gorlic
Ziemia Gorlicka przyciąga nie tylko ekipę filmową z planów kinowych, ale także twórców seriali telewizyjnych. Dobrym przykładem jest produkcja „Na dobre i na złe”, której zimowy odcinek z 2010 roku rozgrywa się właśnie w tych okolicach. W odcinku przedstawiono m.in. cerkiew w Gładyszowie, Regietów oraz Magurę Małastowską. W tle śnieg, konie, drewniane zabudowania i zaśnieżone wzgórza – całość tworzyła niesamowity klimat, który był trudny do osiągnięcia w studiu. Warto wspomnieć, że w rolę statystów wcielili się mieszkańcy powiatu gorlickiego, co pokazuje, że lokalna społeczność aktywnie uczestniczy w tego typu przedsięwzięciach.
Ale serialowa historia Gorlic sięga dalej. W 2014 roku TVP, BBC i Apple Film Production realizowały wspólnie serial historyczny „Dzwony śmierci”, upamiętniający bitwę pod Gorlicami z 1915 roku. Z okazji jej setnej rocznicy planowano pięcioodcinkową produkcję, która miała promować region i przypomnieć znaczenie tej jednej z najważniejszych bitew frontu wschodniego I wojny światowej. To doskonały przykład wykorzystania lokalnych wydarzeń historycznych do tworzenia wysokiej jakości produkcji telewizyjnej, a jednocześnie szansa na wzrost zainteresowania turystów i historyków regionem.

Filmowy underground i kino niezależne – mało znane perełki
Wśród filmów kręconych w regionie nie zabrakło również produkcji bardziej niszowych i niezależnych, które mimo ograniczonych budżetów mają swoją wartość artystyczną. Jednym z takich projektów jest „Gnoje” Jerzego Zalewskiego, zrealizowany na podstawie książki „Biały kruk” Andrzeja Stasiuka. Sceny kręcono w Banicy koło Krzywej, w jednym z najbardziej odludnych i klimatycznych miejsc Beskidu. Film pokazuje czterech trzydziestolatków, którzy wyruszają w podróż pełną chaosu, alkoholu i zbiegów okoliczności. Nieprzypadkowo wybrano właśnie takie tło – dzikość przyrody, nieuczesane wsie i brak turystycznego zgiełku doskonale oddają ducha buntu i antysystemowego podejścia bohaterów.
To kolejny dowód na to, że Beskid Niski to nie tylko tło – to żywy bohater filmowy, który zmienia swój charakter w zależności od historii. Może być melancholijny, mroczny, baśniowy lub brutalnie realistyczny.
Małe kroki, wielka zmiana: jak dbać o siebie i stopniowo wdrażać zdrowe nawyki
Czas pracy i jego limityCo to oznacza dla mieszkańców i turystów?
Dla lokalnych społeczności filmowe zainteresowanie regionem to nie tylko prestiż, ale także konkretne korzyści – finansowe i promocyjne. Z danych Instytutu Gospodarki Turystycznej wynika, że aż 43% turystów odwiedza miejsca znane z filmów i seriali, a co trzeci z nich decyduje się na podróż tylko dlatego, że „chce zobaczyć to, co w telewizji”. To oznacza, że każda kolejna produkcja realizowana w Gorlicach może przyciągnąć nową grupę odwiedzających. Miejscowe pensjonaty, restauracje i punkty usługowe zyskują, a młodzi ludzie mogą uczestniczyć w castingu do statystów lub technicznej obsługi planu.
Jeśli jesteś mieszkańcem regionu – warto śledzić ogłoszenia lokalnych ośrodków kultury i mediów. Być może lada moment pojawi się zapotrzebowanie na osoby z Twojej okolicy. A jeśli jesteś turystą – zaplanuj trasę przez Gorlice, Klimkówkę, Regietów i Biecz, tropiąc filmowe ślady.
Bo Ziemia Gorlicka nie grała tylko raz. I na pewno jeszcze wróci na ekran.
